czwartek, 18 lutego 2016

Dzień pierwszy

Od dzisiaj zaczynam mój maraton, który mam zamiar ukończyć. Nie wiem jak to będzie wyglądało, bo mam dużo zapału. Nabuzowałam się pozytywnie, ale znam siebie i wiem, że jak mam fazę na odchudzanie to i pół roku jestem w stanie się "męczyć". Bardziej boję się tego, co będzie po zakończeniu diety, czy wytrwam.... Chyba jednak za wcześnie się nad tym zastanawiam.
Wiem, że ukończenie tego maratonu to dla mnie nowe życie. Nowa jakość. I w głównej mierze mam na względzie walory zdrowotne.
Więc jak się czuję w pierwszym dniu? Zjadłam śniadanie i czuję głód, ale jednocześnie brak, jak na razie chęci podjadania, to plus. Wiem, że za ok. 3 godz. będzie kolejny posiłek, więc powinnam wytrzymać. Gorzej kiedy zacznę gotować obiad dla domowników. Im dieta nie jest potrzebna ;)

Reszta wieczorem, nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca :)

wtorek, 16 lutego 2016

Kilka słów gwoli wstępu

Długo się zastanawiałam nad nazwą tego bloga.
Nie prawda, wcale nie długo. Raptem pół godziny i to z przerwami. Miał się nazywać zupełnie inaczej ale może o tym innym razem.
Dlaczego założyłam tego bloga? Bo chciałam.
Pomyślałam sobie, że będzie to dla mnie motywacja i zmuszanie się do różnego rodzaju przemyśleń nt. chociażby własnego życia, motywów jakie mną kierują, dorastania....
No właśnie :) DORASTANIA.
Odkryłam zupełnie niedawno, że mając lat ile mam, wciąż dojrzewam, dorastam, zmieniam się....
Czyżby tak miało być do końca moich dni? Mówi się, że "człowiek całe życie się uczy, a głupi umiera". Coś w tym jest. Więc nawet przez chwilę nie łudzę się, że kiedyś (oby jak najpóźniej) umrę posiadłszy wszystkie rozumy. O co to, to nie ....

O czym tu będę pisała? chyba o własnych słabościach. I osobistej walce z samą sobą. Nie wiem czy będę często pisać, czy nie, mądrze czy nie, czy ktoś to prócz mnie będzie czytał, czy nie.
Powiedzmy, że otwiera się przede mną nowy rozdział mojego życia, a jaki? otóż...

Osiągnęłam masę krytyczną. Tak, wagę. Nie powiem jaką, dla każdej kobieta określona waga może być krytyczną. Wiem jedno, jednym z moich marzeń, jak do tej pory nie spełnionych, jest założenie "małej czarnej" i wysokich szpilek. I obiecuje tutaj, co prawda sobie samej, że założę  taką sukienkę i te cholerne szpilki, które bez trudu będą mogły mnie utrzymać bez zbytniego bólu nóg.
Jak zamierzam tego dokonać?
No właśnie, na razie zamierzam. Przymierzam się. Nabieram motywacji. Szukam inspiracji. Próbuję pokonać samą siebie. Bo to będzie walka z własnymi słabościami i przyzwyczajeniami. I mam tego pełną świadomość. Czuję się jak rycerz, który wyrusza na bój, walkę, z której wróci z tarczą albo na tarczy. Mam nadzieję, że z tarczą....